wtorek, 29 stycznia 2013

Manifest Pani Domu FELIETON

Porządki w głowie, w dokumentach, w torebce, w szafie i w domu...- to taka zwykła codzienna czynność każdej kobiety zbyt dużo myślącej. Skąd inąd czynność sama w sobie dość bezmyślna. Nasza nieustanna walka z brudem, stosami prania, górami naczyń, rzeczami osaczającymi z każdej strony to wegetatywna konieczność.
    I choć chwilami jestem już znużona takim kieratem i mam wrażenie, że to z góry przegrana batalia - nie poddam się. Może nie wygram z rzeczami, ale przetrwam o własnych siłach. Nie pozwolę żadnej perfekcyjnej Pani Domu wmówić mi, że koty pod łóżkiem są katastrofą zdrowotną, a kamień na kranach dowodem mojego niechlujstwa i złej organizacji czasu. Nie uwierzę, że idealny porządek w szafie gwarantuje życiowy sukces.
Perfekcyjnie złożony podkoszulek powinień świadczyć jedynie o tym, że jego właścicielka lubi składać podkoszulki. Nie powinien być dowodem, że jest ona lepszym, mądrzejszym człowiekiem, niż ci co chodzą w nieprasowanych bluzkach, bez celebry i rytuału wkładanych do szafy.
Schludność i ład niezbędne komfortu funkcjonowania WYSTARCZĄ!
     Od wieków przed każdym świętem robiło się wielkie porządki (co znaczy, że był bałagan). Gruntowne sprzątanie było planowane tylko z wyjątkowych okazji. A pomiędzy sprzątaniami, żyło się normalnie, wygodnie, z twórczym nieładem, z własnym oswojonym brudem i florą bakteryjną, która chroniła domowników przed obcymi.
Wygląd codzienny domu różnił się od świątecznego, tak jak różniły się niedzielne ubrania od zwyczajnych.
Perfekcyjny ład i idealna czystość to stan chwilowy, dobry na pokaz lub, by podkreślić wyjątkowość chwili, -  a nie pernamentne wyzwanie!

                                     *               *              *
     I niby to wszystko wiem;
     I niby to moje poglądy;
     A wciąż wbrew własnym przekonaniom nadmiernie się staram.
     A gdy odpuszczę poczucie klęski walczy o palmę pierwszeństwa z wyrzutami sumienia.
Bo od zawsze słyszałam "jak cię widzą , tak cię piszą", albo "bo co ludzie pomyślą".
Tak więc przez lata, na pokaz, starałam się sprostać nieosiągalnym ideałom. Wywoływało to frustrację i poczucie winy, zamiast zmusić do analizy sytuacji i nowego, samodzielnego ustawienia priorytetów.
     Cały czas nad sobą pracuję, ale stereotypy są trudne do wyplenienia. Na gości ma czekać wysprzątany dom - i koniec - nieważne do której w nocy będę sprzątać.
Ale mam i sukcesy: gdy ktoś odwiedzi nas niespodziewanie, nie przepraszam już za bałagan, nie tłumaczę się z porozrzucanych w korytarzu butów.
Jestem u siebie, mam prawo żyć jak mi wygodnie. Nie muszę nieustannie zabiegać o przychylność opinni publicznej.
Jestem PANIĄ DOMU i mam prawo mieć w nim bałagan!


współczesna interpretacja kuchennej makatki z pantuniestal.pl

2 komentarze:

  1. Kogo myśli w inną stronę niż ukazaną w felietonie powyższym wędrują, niech wie ten, że umysł jego przez komercyjność owładnięty został...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to rzeczywiście nie jest artykuł o Pani Rozenek - nie znam jej programu - dla mnie mit perfekcyjnej Pani Domu to książki brytyjskich dziennikarek sprzatających

      Usuń